Ważny moment. Bo po raz pierwszy od wypadku wsiadłam na normalny rower (do tej pory treningi tylko na stacjonarnym) i wyruszyłam w trasę. W sumie z dojazdem na działkę wyszło parę kilometrów, jak na początek wystarczająco.
Przy okazji zrobiłam tzw. "objazdówkę" po okolicy, Gortatowo, Uzarzewo, Gruszczyn. I znalazłam całkiem fajne pole…taki bezkres, cisza, spokój…było pięknie. No i tyle zdjęć, prawdziwy, mocny test dla nowego sprzętu.