Czyli o początkach najbardziej do tej pory udanego sezonu rowerowego w moim życiu!
I ciąg dalszy najpiękniejszego miesiąca w roku, jakim jest maj. A w tym roku był wyjątkowo urokliwy, aż człowiek nie chciał żeby się kończył :)
Tym razem rejony „po drugiej” stronie drogi stały się rozgrzewką do sezonu rowerowego. Ile to było wtedy kilometrów to nie pamiętam, musiałabym w zapiskach sprawdzić, ale wyjazd zarówno rowerowo jak i zdjęciowo był bardzo udany!
No i ta wszechogarniająca zieleń. Jakież to piękne i jak miło się wspomina to teraz kiedy tak szaro za oknem ;)
I jeszcze jeden kolor wtedy się wyróżnia. To żółty rzepak, też tak bardzo charakterystyczny dla maja. Bo maj pachnie nie tylko bzem, nie tylko konwaliami, nie tylko akacją, ale też właśnie rzepakiem :)
