No tak, bo ciężko o temat kiedy tak…czeka się na natchnienie po największym wyjeździe życia i największej zrobionej w tak krótkim czasie liczbie zdjęć (ponad 800 w zasadzie w 6 dni) a jednocześnie się testuje.
Testuje się nowy obiektyw, stałkę 50 mm, kupioną z resztą po wyjeździe, będąc pod wrażeniem zdjęć innego uczestnika wyjazdu.
Tak więc stałka powędrowała na korpus D40, który to przyjął z ulgą bo do tej pory dźwigał 70-300mm, 50 mm stałki robi różnicę :) A ja powędrowałam w teren. Nie mając zbytnich możliwości czasowych na długie wyjazdy, ani też nikogo do pozowania, w pierwszej kolejności wywędrowałam na stację kolejową, a potem na własną działkę.
Na stacji tradycyjnie – szeroko, szeroko. Przyzwyczajenia z pracy z zoomem robią swoje. Ale stacja jak to stacja, uroki swoje ma, zwłaszcza taka nie wyremontowana, stara, pachnąca podkładami kolejowymi w upalny dzień. Ja je bardzo lubię, szczególnie bezbarwnie…
Ale potem jednak poszłam po rozum do głowy…i zbliżyłam się nieco ;) Opłaciło się. Te foty mnie zadziwiły, i jednocześnie utwierdziły w przekonaniu, że dobrze zrobiłam kupując ten obiektyw.