O Czerniejewie na tym blogu już było. Przynajmniej raz. W tekście o uroku małych miasteczek. I ja pod tym urokiem Czerniejewa jestem nadal.

To jest też miasteczko w którym pierwszy raz w przestrzeni publicznej jako zieleń miejską zobaczyłam…lawendę. Cudowne rzędy lawendy posadzonej po prostu przy ulicy. I ten nieustanny szmer wokół nich. Bo lawenda to nie tylko piękny fioletowy kolor, to też nie tylko przepiękny zapach. Ale to też brzęczące trzmiele latające wokół niej :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.