Różane szaleństwo

Jakimś dziwnym trafem (ten rok cały jest dziwny więc w sumie nic nowego) w tym roku na różane szaleństwo trafiłam około miesiąc wcześniej niż zwykle. Zwykle w sierpniu tamtejsze róże (i nie tylko) padały moim łupem fotograficznym. Choć nie ukrywam, do gościńca Siedem Drzew zaglądam regularnie kilka razy w roku a często nawet kilka w miesiącu, ale na róże w czerwcu trafiłam tu po raz pierwszy.

Niezmiennie mnie jednak zachwyciły.  Kto raz je widział, wie o czym mówię. Kto choć raz w ogóle w gościńcu i przyległym mu ogrodzie botanicznym był, ten znając mnie, wie czemu często do niego wracam ;)

Z resztą, co tu dużo pisać. Oglądać trzeba.

Różane szaleństwo wersja czerwcowa: