Buszująca w zbożu…

To miejsce też szczególnie sobie upodobałam, to są obrzeża miasta…praktycznie prawie już wioski…a jednak trochę miasto…trudno to określić…i ten sam fakt czyni to miejsce w pewnym stopniu wyjątkowym…niby już wieś, a jeszcze miasto…paręset metrów od ścisłego centrum. W maju to pole młode…jeszcze zielone…nie dojrzałe…świeże…takie jak ta trawa majowa… :)            

Wiosennie w dolinie Cybiny…

Ciąg dalszy poprzedniej wycieczki. Taka to już kolej rzeczy u mnie, że jak jechać…to jechać. Zwiedziłam jezioro, pogadałam z łabędziami…a potem przyszedł czas na wizytę w dolinie Cybiny. Miło było tam wrócić, sprawdzić co i jak rośnie, budzi się do życia po zimie… Kończąc tą przejażdżkę udało mi się złapać pierwszy prawdziwie wiosenny zachód słońca… …