Powroty…

….moje ulubione.

To Powidz.

Nie wyobrażam sobie żeby chociaż raz sezonie letnim nie pojechać do Powidza. Nie wiem co to miejsce ma w sobie, z pewnością nie tylko bazę wojskową naszych Herkulesów (i nie tylko), że ciągnie mnie do tego miejsca stale, niezmiennie i mocno. Jakby tam jakiś magnes włączyli, na który zgodnie reaguję ;)

W tym roku Powidz udało mi się odwiedzić w trochę ładniejszych okolicznościach niż chociażby wtedy kiedy byłam tam po raz pierwszy. Ale za to rekompensatą za to były tłumy na plaży. Cóż się dziwić w sumie, rok pandemiczny jak zwykło się już mówić o naszym 2020r. i wyjazdy zagraniczne utrudnione (opatrzone chociażby kwarantannami itd.)

Ale Powidz nawet z tłumami na plaży da się lubić. Podobnie jak Gułtowy, bo to kolejny taki powrót. To miejsca, w których po prostu lubię być :) I dlatego często tam wracam. Lubię, po prostu. I choć widok dworu w Gułtowych jest mi znany na pamięć to jednak ciągle, z tym samym entuzjazmem uwieczniam go na zdjęciach. Podobnie jest w Powidzu, i jeszcze kilku innych miejscach, ale o tym później….