Come fly with me :D

Lotnisko jest dla mnie prawie jak dom, taki drugi czy któryś, ciężko stwierdzić, ale to nie jest istotne.

Gdy mi źle, gdy mam ciężki dzień, gdy za dużo hałasu wszelakiego wokół, najprędzej uciekam tam. Poobcować z przyrodą latającą jak to ostatnio sama stwierdziłam z rozmowie z jednym z sołtysów.

I mimo tego, że przecież tam cisza przerywana jest rykiem silników samolotowych to ja tam odnajduję ciszę.

Lubię nie tylko patrzeć na samoloty wszelakie – zawsze zadrę głowę jak jakikolwiek usłyszę lecący nade mną, lubię też nimi latać. W swoim życiu miałam dosłownie 3 takie okazje :D Ale za to nie byle jakie, bo z tych trzech „razów” tylko jeden był taki klasyczny….samolotem pasażerskim. Dwa pozostałe to jedne z najfajniejszych prezentów jakie dostałam – loty widokowe samolotem sportowym.  Dzisiaj właśnie wspominam drugi z nich – prezent na zakończenie wieloletniej współpracy z poprzednią firmą.

Ilekroć jestem tam w górze, nie chcę wracać, ilekroć stoję na płycie lotniska zazdroszczę tym wszystkim, którzy wznoszą się do góry. Tam w górze, wszystko jest inne. I nie mam na myśli tu tylko tego, że ziemia jakoś tak ładniej wygląda…. :)

A może by tak kiedyś zrobić licencję pilota…. ;)