Krótka historia o tym, kiedy wzniosłam się dronem na 100!!
Trudno mi było zdobyć się na taką odwagę bo pierwszym, bardzo nie udanym locie i zahaczeniu o gałęzie drzewa w ogóle przestałam latać na kilka miesięcy. Upadek, mały uraz, który udało się posklejać – dosłownie, ale w głowie jednak została blokada. Po kilku miesiącach powoli zaczęłam się przełamywać, ale do prawdziwie wysokich lotów upłynęło blisko 8 miesięcy. I co jest zaskakujące osiągałam tą wysokość stopniowo, ale w bardzo krótkim czasie :)
Nogi nadal mi się trzęsą trzymając tą małą maszynkę na wysokości 120 m nad ziemią, ale adrenalina i duma za każdym razem jest ogromna! I wciąż nieustannie zaskakuje mnie widok z tej wysokości.