Czerwone wariactwo

To był wyjątkowy dzień. Jedyny taki lotniczy w tym roku, jedyny taki czwartek.

To była końcówka sierpnia, dokładnie przed świętem lotnictwa polskiego. Też trudno się dziwić, że moja ulubiona grupa akrobacyjna robiła na swarzędzkim niebie absolutnie wszystko ;) Wszystko co się da w zakresie wywijania małymi, czerwonymi samolotami.

Wiele z tych figur już widziałam, ale z nimi zawsze mam tak, że nawet jeśli widziałam, to kolejny, jeszcze jeden i każdy kolejny jest tak samo fascynujący. W tych ćwiczeniach było jednak coś nowego, co mnie absolutnie zaskoczyło. A mianowicie – samolotowa czwórka. Widziałam już Żelaznych lecących w układzie na 4 maszyny, ale tą czwartą był wówczas szybowiec.

A tu było inaczej.

Pięknie to wyglądało nawet z okien Ratusza ;) Bo nie da się ukryć, że pierwsze ćwiczenia tego dnia widziałam będąc jeszcze w pracy. Jak to dobrze, że pokój mam akurat z tej strony Ratusza, że mogę podglądać to co się dzieje na Ligowcu ;)

A po pracy to już był tylko szybki obiad, sprawdzenie sprzętu i na lotnisko. I choć szkoda, że nie załapałam się na samolotową czwórkę to jednak Żelaźni mnie nie zawiedli.

Sami zobaczcie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.